Komentarze: 9
Moja histroie chcę rozpocząć od pewnego incydentu. Miał on miejsce ponad rok temu, gdy w ciepły letni dzień spacerowałam brzegiem plaży. Było południe. Plaża był pusta o tej poże, gdyz słońce ogrzewało najcieplej jak się da. Nikt normalny nawet nie pomyslał by, żeby w taki upał wyjść z domu... Własnie- nikt normalny... Ja wyszłam. Piasek był goracy, duszno, że niedało sie oddyachac. Miałam na sobie biały kostium i mimo, że woda nie dawała odpowiedniego efektu, gdyż się nagrzała, postanowiłam się wykapać. Plaża i woda były tylko moje. Pływałam i cieszyłam się samotnością. Po wyjściu z wody poszłam skrótami do doemu. Skrótami były dość śliskie skały. Jeden mały ruch nie tam gdzie trzeba i mozna było wpaść do wody. A taki skok z zaskoczenia w pobliże skał może być niebezpieczny...
Szłam jak zwykle zamyślona. Nie zwarcałam na nic uwagi. Byc może dlatego nie zauważyłam nikogo wśród skał... Z zadumy wyrwał mnie czyjś krzyk... Pobiegłam w miejsce głosu. Okazało, że "ktos" wpadł do wody i nie potrafi zapanować na falami uderzającymi o skały. Skoczyłam bez namysłu... Po cięzkich trudach walki z morzem udło mi się wyciągnać topielca...
Topielcem okazał się młody chłopak... Miał morze 19, może 20 lat. Brunet o duzych brązowych oczach. Wysoki.
- Świetnie pływasz- powiedział z usmiechem, gdy leżeliśmy na brzegu.
- Mogłes się utopić a teraz się smiejesz?- oburzyłam sie, brakiem zainteresowania własnym wypadkiem.
Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział:
- Codziennie o tej porze przyglądałem ci się z tych skał. Udałem topielca, żeby zwrócić na siebie Twoją uwagę. Jesteś śliczna...
Słuchałam tego z wielkim zaskoczeniem. Coraz bardziej wzmagał się we mnie gniew. Jak moze zachować się tak dziecinnie, zeby poderwać dziewczyne- myślałam. Wstałam bez słowa.
- Lecz się!- krzyknęłam i poszłam w kierunku domu.
Moje słowa były dla niego zaskoczeniem. Chciał cos powiedzieć. Nie wiedział co. Pozwolił mi odejść.